
Tym razem nie organizowaliśmy wspólnego, klubowego wyjazdu. Kto miał czas i chęć podjechał indywidualnie lub w małych grupkach. Pragę znamy bardzo dobrze, więc wyjątkowego

ciśnienia nie było, poza ciekawością, co specjalnego będzie w tym roku. I było. Opłata wjazdowa ( rzadko ostatnio spotykana na European HOG Rally) oraz parada dla tych, co wykupili prerejestrację. Za to miejsce i organizacja - doskonałe. Piękny teren wystawowy wraz z otaczającymi terenami zielonymi zamienił się w dom Harley-Davidson. Były stoiska firmowe i nie tylko ( ceny nie powalały atrakcyjnością ;-), dużo jedzenia, dodatkowe występy ( muzyka, stunt, skoki motocross), wystawa motocykli customowych i zabytkowych harleyów. Nudy nie było, aczkolwiek w 3-4 godziny można było wszystko ogarnąć. Kto zrobił to w czwartek - miał luz :-). Dało się za to zauważyć po naszywkach na plecach coraz więcej ludzi z niezależnych klubów post-hogowskich, co niewątpliwie związane jest z widocznym od kilku lat usztywnieniem się stanowiska HOG w sprawie nadrzędności dealera nad grupą klientów, stanowiących podstawę osobową chapterów.
Kto nie był nigdy w Pradze niech żałuje, bo miałby wtedy dwa w jednym: wspaniała Praga i Harley-Davidson. Kto był w Pradze i nie przyjechał na imprezę - też niech żałuje, bo 35-lecia więcej nie będzie :-).
Za rok - ponownie impreza odbędzie sie w Cascais w Portugalii. Daleko, ale fajnie. Kto nie był - to doskonały pretekst do podróży harleyem, a o to głównie chodzi.