2002.07.14 - Malmoe
Nigdy nie byliśmy na zlocie w Szwecji. Jako, że poznaliśmy miłych Szwedów z Malmoe Chapter w Cavalino postanowiliśmy ich odwiedzić. Trasa niedługa . Z W-wy do Świnoujścia, potem promem w nocy do Ystad i rano 100 km do Malmoe. Wyjechaliśmy z W-wy w czwartek po południu. Nocleg zrobiliśmy sobie w Toruniu, gdzie oczywiście wieczór - a nawet dłużej - spędziliśmy u Siwego w knajpie przy rynku. Jak zawsze ubawiliśmy sie po pachy. Rano - myk do Świnoujścia. Dojechaliśmy gdzieś na 18.00 ( po drodze obiadek, awarie itp). Na prom zaokrętowaliśmy się około 21.00. Noc była długa i ciężka( wszystkiemu winien kapitan, który nie zamknął baru na noc.) Rano z zapałkami w oczach i 3 godzinami snu wyjechaliśmy na ziemię szwedzką. Słoneczną, przyjazną ,z dobrym asfaltem. Przed 10.00 byliśmy na zlocie w Malmoe. Już na bramce przywitali nas uradowani z naszej wizyty znajomi z Chapter Malmoe. Potem poleciało szybko - opaskowanie, recepcja, odbiór pokojów w baraczkach. Mały prysznic, śniadanko i - wyjazd na paradę do centrum miasta, do sklepu dealera. Po powrocie - obiad, zwiedzanie skansenu, kąpiel w morzu, konkursy. Wieczorem muzyka, tańce. Zlot mały i kameralny. Warto było pojechać i poczuć szwedzkie klimaty. W niedzielę po pożegnaniu gospodarzy wyruszyliśmy na wycieczkę do Kopenhagi - w obie strony najdłuższym mostem Europy. Tam zdjęcia z Syrenką, Tivoli, Hard Rock Cafe. Pogodę mieliśmy jak na zamówienie. Powrót do domu - szczęśliwy. Jedni wrócili do W-wy - drudzy - prosto na przygotowania zlotu w Karpaczu, bo to już było za tydzień. Na pamiątke zlotu w Malmoe zostały nam znaczki, koszulki, zdjęcia i miłe wspomnienia. Hej da.