Zaloguj

Zaloguj się (Członkowie WChP)

Użytkownik *
Hasło *
Zapamiętaj mnie

2022.09.02 - Toskańskie wczasy w siodle

Zamiast pędzić każdego dnia z punktu A do punktu B, postanowiłem tym razem nieco zmodyfikować formułę organizowanego wyjazdu wakacyjnego.

"Wczasy w siodle" – udało się zorganizować we wrześniu 2022, dwa tygodniowe turnusy w pięknej willi w Toskanii.

Nasza  grupa to: Radek, Julo, Zibi, Wojtek , Kobył , Planeta -  z małżonkami.

W tamtą stronę polecieliśmy samolotem do Bolonii, gdzie na lotnisku czekały na nas motorki wysłane na lawecie.

Pierwszego dnia ruszyliśmy do San Marino. Stamtąd, po dzikiej zabawie, w dniu kolejnym do bazy w miejscowości Il Prato niedaleko Arezzo. Trasę tą przejechaliśmy niemal całą w deszczu i w górach, gdzie co 200 m stały znaki ostrzegające o śliskiej nawierzchni – radochy nie było. To był jedyny deszczowy dzień w Toskanii.

Kolejne dni to już jazdy wokół przysłowiowego komina – ok.150 – 170 km dziennie, unikając autostrad i tras szybkiego ruchu. Takie rozwiązanie ma wiele zalet, które trudno przecenić. Sami każdego dnia ustalaliśmy w jakim składzie i gdzie jedziemy. Były dni, że dzieliliśmy się na grupy lub wyjeżdżaliśmy w niepełnym składzie. Godziny wyjazdu i powroty ustalaliśmy jak chcieliśmy, nie było żadnej presji. Toskania gwarantuje przepiękne lokalne drogi pełne zapierających dech widoków i starej architektury. Luz Włochów udzielał nam się na każdym kroku. Wszystko bez "napinki", zegarka w ręku. Śniadania robiliśmy sami, obiad jadło się po drodze, a kolacje "na mieście" albo "w domu" – pełna dowolność. Mieliśmy w zespole wirtuoza gotowania - Zibiego, który tworzył cuda z miejscowych specjałów, co w połączeniu z miejscowym winem, zgraną grupą, muzyką serwowaną przez Julka zagwarantowało najlepszą zabawę.

Humoru nie zepsuły nam nawet dwie elektryczne awarie motorków. Tu też ujawniła się przewaga wariantu stacjonarnego – nie trzeba było denerwować się faktem, że ktoś musi gonić grupę lub grupa musi czekać.

Powrotna droga wiodła przez Bolonię, gdzie na lotnisku zostawiliśmy część dziewczyn. Reszta ruszyła do domu po drodze odwiedzając Faaker See. Niestety jak wjechaliśmy w Alpy znów przypomniał o sobie deszcz, tym razem zimny, który towarzyszył nam do samego domu. Na całe szczęście wszyscy dojechaliśmy cało i o czasie.

W sumie przejechaliśmy ok. 2.500 km z czego ok . 880 km we Włoszech.                                                                                                

                                                                                                      by Kobył

 

Trochę szczegółów o wydatkach: (treść dostępna dla zalogowanych cżłonków Klubu)