2016.05.06 - Męski wyjazd w nieznane
Tym razem na cel corocznego Męskiego Wyjazdu nasz Head RdCpt wybrał miejsce nieodległe, bo tylko 120km od Warszawy. Nikt nie pytał dokąd, chociaż niektórzy kombinowali po znanej odległości, gdzie by to mogło być, tylko każdy zapakował trochę ciuchów i deszczowce do sakw. Grupa lewobrzeżna spotkało się w Harley-Davidson Twin Peaks. Prawobrzeżni zbierali się i czekali na lewobrzeżnych na stacji benzynowej w Zakręcie. No to wstępny kierunek był wiadomy. Tankowanie, trochę fotek i na koń.Trochę drogą lubelską, ale potem już mniej uczęszczaną. I tak w spokojnie 80-100km/h do miejsca przeznaczenia. Przywitał nas obiekt zbudowany w stylu dworkowym, z zapleczem parkowo- grillowym. Po zejściu z harleyków tradycjne podziękowanie prowadzącemu za dobrą jazdę i losowi za szczęśliwy dojazd. Sprawdzona od lat na to metoda to nalewka. Tym razem pigwówka :-). Szybko do pokojów, prysznic i na grilla. Stół zastawiony przekąskami, grill już pracował, miejscowy browarek zagościł w naszych rękach. Dołożyliśmy oczywiście trochę napojów dla dorosłych mężczyzn od siebie :-) . Jako, że zaczęliśmy grillowanie o 17:30, to o 23:30 powoli już grzecznie układaliśmy się w pościeli. Rano śniadanko o 9:00 i w dobrej formie wyjazd o 11:00. Bo "bawić" trzeba się umieć. Tym razem trasa znana - pałac w Kozłówce i muzeum Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej. Kozłówka - cudowne miejsce, pełne polskiej historii, wspaniałych obrazów i eksponatów.Kilka godzin zwiedzania, obiadek i do Sienkeiwcza. Tam trafiliśmy na festyn z okazji 150-lecia urodzin pisarza. Zwiedziliśmy muzeum i trafiliśmy na pokaz ptaków łownych ( to już drugi raz po naszym "Mazurskim Raju"). Postrzelalismy z łuku, a ludziska pooglądali harleyki. Znowu wskoczyliśmy na maszyny i na 18:00 dojechaliśmy do obiektu. Ledwo co uciekliśmy przed krążącymi wokół nas burzami. Największa dopadła nas jak już weszliśmy do budynku :-). A tam kolacyjka współna z goścmi z Łukowa, z H-DC Poland. Gadu - gadu, piciu-piciu, am- am. Do tego trochę czasu w sali telewizyjnej :-) i wieczór zleciał. Rano w grupkach smignęliśmy do domu. Kolejny "męski" zaliczony. Tym razem dwudziestoosobowy :-).